Recenzja: Sylveco - peeling enzymatyczny i żele do ciała + rozdanie

11/19/2017

Witajcie!

Przypominajka:

Lubię wracać do kosmetyków Sylveco - wśród nowości, które często pojawiają się w ich produktach, zawsze znajdzie się coś co chcę poznać bliżej. Ostatnimi czasy miałam okazję przetestować 3 kosmetyki, których do tej pory nie miałam (a trochę już ich wypróbowałam, w przypominajkach możecie o tym poczytać).

Za co lubię Sylveco? Za proste, krótkie i naturalne składy; Za bycie hypoalergicznymi; Za ciekawe i trafne połączenia składników aktywnych. Za dobre działanie na moją kapryśną cerę. Za schludne i czytelne opakowania. I za wiele innych rzeczy, które pewnie nie raz jeszcze tu przeczytacie ;)


Do tej pory, w dużej mierze, testowałam kosmetyki do pielęgnacji twarzy, a niektóre z nich zagościły później w mojej kosmetyczce na stałe. Niedawno dostałam do wypróbowania dwa żele pod prysznic i peeling enzymatyczny i to one będą głównymi bohaterami dzisiejszego posta.

Na pierwszy ogień idą żele do mycia ciała. Na początek kilka słów od samego producenta:

1. Delikatny żel do mycia ciała

Hypoalergiczny, z orzeźwiającą nutą zapachową, pochodzącą od naturalnego olejku eterycznego z mięty pieprzowej. Zawiera bardzo łagodne środki myjące, które nie podrażniają nawet najbardziej wrażliwej skóry. Żel posiada fizjologiczne pH, łatwo tworzy pianę, dokładnie oczyszcza skórę i ją odświeża. W składzie znalazły się składniki o działaniu łagodzącym i regenerującym, a dodatek gliceryny oraz mocznika zapewnia ochronę przed wysuszeniem. Codzienne stosowanie żelu pod prysznicem, czy w czasie kąpieli, pozwala na odprężenie i ukojenie zmysłów, a skórę pozostawia miękką i w dobrej kondycji.

Produkt przebadany dermatologicznie. Hypoalergiczny. Delikaty zapach olejku z mięty pieprzowej. Pojemność 300 ml.

Skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Coco-Glucoside, Urea, Panthenol, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Lactic Acid, Allantoin, Sodium Benzoate, Menthae Piperita Oil. 

2. Kremowy żel do mycia ciała

hypoalergiczny, z cytrusową nutą zapachową, pochodzącą od naturalnego olejku eterycznego z werbeny egzotycznej, Zawiera bardzo łagodne, ale jednocześnie skuteczne środki myjące, które nie podrażniają nawet najbardziej wrażliwej skóry. Żel posiada fizjologiczne pH, łatwo tworzy pianę, dokładnie oczyszczając skórę i odświeżając ją. W składzie znalazły się składniki o działaniu zmiękczającym i odbudowującym barierę lipidową, a ekstrakt z liści ruty zwyczajnej poprawia kondycję skóry skłonnej do zaczerwienienia. Codzienne stosowanie żelu pod prysznicem, czy w czasie kąpieli, wspomaga regenerację przesuszonej skóry, pozostawiając ją elastyczną i gładką.

Produkt przebadany dermatologicznie. Hypoalergiczny. Posiada delikatny, cytrusowy zapach olejku z werbeny egzotycznej. Pojemność 300 ml.

Skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Persea Gratissima Butter, Panthenol, Ruta Graveolens Leaf Extract, Lactic Acid, Glyceryl Oleate, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Sodium Benzoate, Hippophae Rhamnoides Oil, Litsea Cubeba Fruit Oil. 

Recenzja:

Pierwszym wypróbowanym przeze mnie kosmetykiem była wersja miętowa. Jej testowanie przypadło na okres wakacyjny. Świeży zapach zachęcał do orzeźwiających, szybkich pryszniców. Kosmetyki hypoalergiczne często pozbawione są kompozycji zapachowych, w tym wypadku nuta mięty pochodzi z obecności naturalnych olejków w produkcie. Moim zdaniem jest on dość intensywny, ale nie przeszkadza, ani nie męczy. Mam jednak wrażenie, że ten kosmetyk zdecydowanie bardziej przypadnie do gustu panom, właśnie ze względu na ten świeży zapach mięty. Wersja cytrusowa zdecydowanie bardziej mi się spodobała, tym bardziej, że nie czuć w niej czystej nuty cytrynowej - jest ona bardzo złagodzona, ,,osłodzona" wręcz. Przychodzi mi na myśl zapach cukierków Nimm2 i z nimi już zawsze będzie mi się kojarzyć ten kosmetyk.

Co się tyczy obu tych produktów - są bardzo wygodne w użyciu. Biorąc je ze sobą na wyjazd, nie musiałam się martwić, że otworzą mi się w kosmetyczce i zaleją pół plecaka. Opakowanie jest naprawdę solidne i przetrwa wiele. Do tego same produkty wystarczają na długo, a niewielką ilością można umyć całe ciało. Na upartego, w przypadku kryzysowej sytuacji, do mycia włosów też się nadają. Po nich włosy się nie plączą, całkiem ładnie rozczesują i utrzymują świeżość na długo.

Prawdą jest też, że produkty nie podrażniają i nie wysuszają skóry wrażliwej - co szczególnie odczuwamy po wakacyjnych wojażach. Przez letnie miesiące, przy często zmieniających się warunkach pogodowych i ekspozycji na słonce, skóra niejednokrotnie potrzebuje intensywnego nawilżenia. Spora część kosmetyków do kąpieli i pod prysznic ma w składzie substancje, które wraz z brudem zwyczajnie pozbawiają naskórek naturalnego płaszcza lipidowego, a skóra jest wtedy napięta i ściągnięta. W przypadku delikatnych żeli uczucie to nie jest aż tak częste - ale suchość skóry jest u mnie naturalna i wynika niejako z atopi. Podsumowując - żele te nie czynią szkody skórze bardzo suchej, przesuszonej oraz z atopią. Można je również stosować po opalaniu, ponieważ mają w składzie substancje łagodzące, jak allantoina i pantenol. Z jedną tylko rzeczą się nie zgadzam - wcale tak dobrze się nie pienią. Ze względu na brak SLSów, SLESów czy innych spieniaczy, cięzko je porównać do drogeryjnych produktów pod prysznic, jednak trzeba użyć naprawdę sporo kosmetyku, by tą pianę zaobserwować.  


Peeling enzymatyczny

Preparat złuszczający, działający w oparciu o proces proteolizy martwych komórek naskórka. Wyjątkowa formuła, bogata w silnie odżywcze i nawilżające oleje oraz masła, pozwala zachować 100% aktywność enzymów bromelainy i papainy. Peeling delikatnie, ale skutecznie rozpuszcza martwe, zrogowaciałe komórki, wygładza i poprawia strukturę skóry, ujednolica koloryt cery. Dzięki tylko powierzchniowemu działaniu, nie podrażnia, może byc stosowany w przypadku nadwrażliwości i rozszerzonych naczynek, u osób które nie tolerują zabiegów mechanicznych i/lub eksfoliacji kwasami. 

Przebadany dermatologicznie. Hypoalergiczny. Posiada zapach olejków cytrynowego i geraniowego i trawy cytrynowej. Pojemność 75 ml. 

Skład: Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Elaeis Guineensis Oil, Theobroma Cacao Seed Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Glyceryl Stearate, Lauryl Glucoside, Papain, Bromelain, Hydroxystearic Acid, Cymbopogon Schoenanthus Oil, Tocopheryl Acetate, Pelargonium Graveolens Oil, Citrus Limonum Peel Oil, Allantoin, enzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Geraniol.

Ten peeling to moje najnowsze odkrycie. Po wakacjach zaczęłam dość intensywną kurację przeciwtrądzikową, a wiele kosmetyków do tego typu problem niemiłosiernie wysusza i tak już przesuszoną lekami skórę. A w przypadku, gdy cera sama w sobie ma skłonności do wysuszania, to nieszczęście gotowe. Nie można pozbyć się uczucia ściągnięcia, co chwilę pojawiają się na twarzy przesuszone i zaczerwienione miejsca, które wyglądają bardzo nieestetycznie i zwyczajnie pobolewają albo pieką w kontakcie z jakimkolwiek innym kremem. Nauczyłam się z tym już radzić, na stałe w mojej kosmetyczce zagościł krem Dermedic Hydrain 3 i krem brzozowy z betuliną od Sylveco. Zdarzają się jednak momenty, gdy stosowane przeze mnie Benzacne  troch przesadzi i  trzeba czymś delikatnie złuszczyć martwe i odstające fragmenty naskórka. Peelingi mechaniczne czynią więcej szkód niż pożytku, a rękawice złuszczające też się nie sprawdziły. A potem zaczęłam eksperymentować z peelingami enzymatycznymi i ta forma przypadła mi (i mojej cerze) do gustu najbardziej.

Macie skórę suchą, bądź wysuszoną, bardzo wrażliwą czy naczynkową, a do tego większość kosmetyków Was uczula? W takim razie ten produkt jest dla Was!

Aby zrozumieć na czym polega zbawienne działanie tego kosmetyku, przyjrzyjmy się dokładnie składnikom aktywnym peelingu.

Składniki aktywne peelingu:
  • Olej ze słodkich migdałów - jest bardzo delikatny i hypoalergiczny, łatwo wnika w skórę, ma wysokie zdolności do nawilżania i wygładzania oraz zmiękcza i ją odżywia. Świetnie nadaje się do pielęgnacji skóry suchej i bardzo suchej, a także wspomaga leczenie egzemy, łuszczycy i AZS.
  • Olej palmowy - zawiera głównie kwasy: laurynowy, olejowy, mirystynowy i stearynowy. Pielęgnuje cerę suchą, wygładza drobne zmarszczki, uspokaja skórę podrażnioną. 
  • Masło kakaowe - rozjaśnia blizny, jest świetnym emolientem (nawilża, natłuszcza i chroni), zawiera mnóstwo witamin potrzebnych do regeneracji skóry, nadaje gładkość. Likwiduje stany zapalne, przyspiesza procesy gojenia, chroni przed powstawaniem zmarszczek. 
  • Masło karite (shea) - chroni i wzmacnia cement komórkowy warstwy rogowej skóry oraz poprawia jej elastyczność, zapobiega pierzchnięciu oraz pękaniu skóry, ma właściwości gojące i zmiękczające. Zmniejsza świąd, dobrze natłuszcza (istotne w przypadku egzemy i dermatoz).
  • Papaina - enzym proteolityczny. Rozpuszcza martwe, zrogowaciałe komórki naskórka, ale działa tylko na powierzchni - nie wnika głębiej przez co jest bezpieczniejszy. 
  • Bromelaina - enzym proteolityczny. Działanie j.w.
  • Olejek z trawy cytrynowej - reguluje wydzielanie sebum, działa antybakteryjnie i przeciwgrzybiczo. 
  • Witamina E - posiada wysoką zdolność neutralizacji wolnych rodników, chroni lipidy naskórka, włókna kolagenowe i elastynowe, przez co spowalnia procesy starzenia się skóry. Pomaga w zwalczaniu przebarwień.  
  • Olejek geraniowy - polecany do pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Reguluje wydzielanie sebum, poprawia elastyczność skóry. Uspokaja podrażnioną skórę, zmniejsza widoczny trądzik i przyspiesza gojenie wyprysków. 
  • Olejek cytrynowy - posiada właściwości ściągające i tonizujące, a także antyoksydacyjne. Polecany do cery tłustej i mieszanej oraz dojrzałej, wymagającej rewitalizacji. 
  • Alantoina - ma działanie kojące i łagodzące podrażnienia - przyspiesza ziarninowanie uszkodzonej tkanki. Często polecana do pielęgnacji skóry suchej, atopowej. 
Jak sami widzicie - skład jest naprawdę bogaty, a właściwości substancji aktywnych mogłyby uczynić wiele dobrego dla każdego typu cery. 


Recenzja:

Jakież było moje zdziwienie, gdy po raz pierwszy otworzyłam wieczko peelingu i moim oczom ukazało się gęste masełko! Początkowo ogarnęła mnie lekka konsternacja - jak to poprawnie zaaplikować na skórę? Stanęło na wydłubywaniu niewielkiej ilości produktu za pomocą paznokcia (potem przerzuciłam się na szpatułkę). No właśnie - niewielkiej ilości, ponieważ produkt jest bardzo wydajny i już mała jego część pokrywa całą twarz. Nanosimy na wilgotną skórę i masujemy minimum 3-5 minut.  Za pierwszym razem miałam pewne obawy czy nie przedobrze i zmyłam go po 5 minutach. Teraz wiem, że im dłużej masujemy tym więcej martwego naskórka usuniemy - bez zbytniego podrażnienia czy przesuszenia cery. Co jakiś czas należy opłukać dłonie ciepłą wodą i kontynuować masaż. Sam proces jest dość przyjemny, mocno rozgrzewa skórę, a na początku może pojawić się uczucie lekkiego szczypania - to objaw całkowicie naturalny w przypadku stosowania enzymów i nie należy się tego bać :) Jeśli odczuwacie duży dyskomfort z tego powodu, po prostu zmyjcie peeling szybciej - do pewnych rzeczy trzeba się przyzwyczaić. 

Peeling jest bardzo delikatny, spokojnie można go stosować kilka razy w tygodniu. Nie jest jednak zbyt mocny - po zastosowaniu gdzie nigdzie znajduje jeszcze małe obszary, gdzie naskórek nie został całkowicie złuszczony. Mi jednak taka siła działania aktualnie odpowiada i wolę potrzymać go dłużej na twarzy, niż potem łagodzić stany zapalne wywołane podrażnieniem i walczyć z pękającym naskórkiem (co potrafi być dość bolesne). Po całym procesie złuszczania skóra jest bardzo przyjemna w dotyku, dobrze natłuszczona i miękka. Przebarwienia potrądzikowe są spłycone, a po 2 tygodniach od rozpoczęcia stosowania, praktycznie już niewidoczne. Koloryt cery jest wyrównany, wygląda bardzo świeżo i korzystnie. Ja z tego efektu jestem bardzo zadowolona!


Jedyny minus? Zapach. Lubię delikatnie pachnące kosmetyki, najlepiej z nutą owocową, jednak za geraniolem nie przepadam. Nie jest on na szczęście mocno odczuwalny, jednak bardzo wrażliwym osobom może przeszkadzać. Po kilku użyciach po prostu się do niego przyzwyczaiłam i przestałam zwracać na to uwagę. 

Podsumowując - ten peeling to zdecydowanie udany zakup i będę go używać, dopóki nie przestanie mi wystarczać albo znajdę lepszą i tańszą alternatywę. Inaczej nie widzę sensu zmieniać kosmetyku, który świetnie służy mojej cerze - przesuszonej kuracją antytrądzikową, z widocznymi krostkami i zmianami zapalnymi. Z czystym sumieniem polecam każdej osobie, która boryka się z podobnymi problemami jak ja. 


A na koniec ROZDANIE!

Po raz pierwszy w historii tego bloga :) Święta już za miesiąc, to czemu by się nie nagrodzić nowym zestawem świetnych kosmetyków? Do zgarnięcia są ich aż dwa!
  • 1 zestaw składa się z pełnowartościowych produktów Vianek: normalizującego toniku oraz żelu do mycia twarzy, orzeźwiająco-energetyzującego balsamu do ciała oraz nawilżająco-wygładzającego peelingu do ciała.
  • 2 zestaw to kosmetyki Sylveco: rumiankowy żel do mycia twarzy oraz 3 kremy - brzozowy z betuliną, brzozowo-nagietkowy i brzozowo-rokitnikowy. 
  • Do każdego z nich dołączone są także próbki produktów z serii Vianek albo Sylveco. 
Co trzeba zrobić, żeby zgarnąć jeden z tych świetnych zestawów?
  1. W pierwszej kolejności odwiedzić fanpage bloga i odnaleźć post konkursowy. 
  2. W komentarzu wpisać, który zestaw chcielibyście dostać: Vianek czy Sylveco.
  3. Jeśli nie macie jeszcze polubionego fanpagu - nadróbcie to jak najszybciej ;)
  4. Udostępnić post konkursowy na swojej tablicy. 
  5. Opcjonalnie do polubienia fanpage Sylveco bądź Vianka.
  6. Czekać na ogłoszenie wyników.
Losowanie i ogłoszenie wyników nastąpi w poniedziałek, 27 listopada na facebookowej stronie bloga. Dokładny regulamin rozdania i zasady również tam znajdziecie. Niech szczęście Wam sprzyja :)





You Might Also Like

6 komentarzy

  1. Bardzo ciekawy artykuł. Mam wielką ochotę wypróbować Sylveco. Zazwyczaj mam uczulenie na kosmetyki mniej znanych firm i muszę uważać. Z wielką przyjemnością wybróbuję któreś z tych kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zacząć od kremów albo żeli właśnie - są mało inwazyjne, a potrafią sporo zdziałać dla skóry :)

      Usuń
  2. Bardzo sobie cenię kosmetyki Sylveco aczkolwiek zdarzyły mi się takie, które nie odpowiadały moim potrzebom. Natomiast ten peeling enzymatyczny jest jednym z moich ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zdarzyło mi się trafić na produkty, które totalnie się u mnie nie sprawdziły - chociażby lekkie wersje kremów brzozowych. Peeling i krem brzozowy z betuliną u mnie są na szczycie listy najlepszych :)

      Usuń
  3. Zaciekawiłaś mnie tym peelingiem, ciekawe czy dałby sobie radę z moimi bliznami :) Muszę go zamówić i przetestować! A produkty Sylveco znam, szeroki wybór ma apteka Melissa i przy różnych zamówieniach kupuję produkty. Moim ulubionym jest krem brzozowy. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest też i mój ulubiony krem w tej chwili :) Widziałam, że niektóre drogerie mają duży wybór zarówno Sylveco, jak i Vianka. Z aptekami bywa różnie (chyba, że internetowymi), u mnie jest w tej chwili samo Sylveco.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz :) Staram się odpowiadać na wszystkie wiadomości. Jeśli chcesz to obserwuj ;)