Witajcie!

Od lat sięgam po rzeczy z drugiej ręki, ponieważ często są niepowtarzalne. Moja szafa składa się z rzeczy starych, kupionych w SH oraz nowych - i wierzę, że w obu przypadkach można dokonywać słusznych wyborów zakupowych. Pomijając współpracę, którą traktowałam jako komercyjną realizację stylistycznych zamysłów - najczęściej kupuję sama i staram się zachować umiar. I w lumpeksie, i w niszowej marce, czy sieciówce. Dawno wyleczyłam się z kupowania tony lumpów ,,bo nie żal, jak tak tanio", ponieważ w tym przypadku słuszny eko zamysł zamienia się w bezsensowne zalewanie nienoszonymi ubraniami.

Sukienka z dzisiejszej stylizacji jest ze mną od zeszłego roku i znalazłam ją jeszcze w starej Strefie Ciuchów. Naprawdę przyjemnie się nosi i zdecydowanie aspiruje do miana ,,ulubionych sukienek na każdą okazję". Jest stylizowana na vintage (chociaż to nowszy wytwór), posiada urocze guziczki na dekolcie oraz szarfę do wiązania w talii. Idealnie pasowała do sandałków w stylu retro i torebki-kuferka. Zdjęcia z nią przywodzą mi na myśl włoskie wakacje w Wiecznym Mieście, gdzie stylowa turystka podziwia zabytki w upalny dzień. Chyba czas wybrać się na urlop :) 

Sukienka | Dress: Vintage / Torebka | Bag: Sinsay / Sandały | Sandals: RoyalFashion 

Zdjęcia: Asio