Witajcie!

Źródło: Stylzeblazer.com 

Od zeszłego sezonu frędzle znów królują w modzie - są na spódnicach, torebkach, butach, bluzkach... Stały się prawdziwym hitem i nic nie wskazuje na to, żeby ustąpiły miejsca innym trendom. Świetnie wpisują się w styl boho, etno i hippie, a także stanowią ciekawe wykończenie i dekorację garderoby. Cieszą możliwościami, czarują wdziękiem oraz olśniewają charakterem. Za sprawą tak wielkiego zróżnicowania nie sposób uznać je za banalne, nudne czy pospolite. Wariantów jest mnóstwo, tak samo jak pomysłów na noszenie frędzli w postaci dodatków. 

A co, gdy potrzebujemy bardziej formalnego stroju i chcemy przemycić do niego trochę własnego stylu? Z pomocą przyjdą nam delikatne dodatki w postaci kolczyków-frędzli! Bardzo łatwo wykonać je samodzielnie, a wszystkie niezbędne akcesoria są ogólnie dostępne. Zapraszam na dzisiejszy tutorial!

1. Potrzebne będą:

Witajcie!

Od kilku sezonów parki cieszą się wielkim powodzeniem. Zwłaszcza zimą, gdy szukamy ciepła i komfortu w chłodne i deszczowo-śnieżne dni. Są niezwykle praktyczne i zapewniają świetną ochronę przed różnymi niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. Nie straszny jest już zimny wiatr czy niska temperatura - dzięki swojej długości osłania sporą część ciała, a nieprzemakalny materiał gwarantuje komfort noszenia. Parki nie krępują ruchów, są dość luźne, a do tego uwzględniają kobiece potrzeby w postaci ciekawych aplikacji i ozdób. Dzięki temu nadal można czuć się kobieco :) 

Długo szukałam zwykłej, prostej parki. Brałam pod uwagę różne kolory (głównie czerń i bordo-przyzwyczajenie:)) i ozdobne futerka, jednak nie miałam szczęścia. Chciałam też koniecznie  mieć do niej podpinkę, żeby móc ją nosić zimą, jak również w cieplejszym sezonie. W końcu łaskawy dla mnie okazał się... dział męski w New Yorkerze :) Dopiero tam znalazłam kurtkę spełniającą wszystkie moje potrzeby. Tak stałam się posiadaczką męskiej parki. Wygląda całkiem zgrabnie i lepiej, niż niektóre kurtki, które mierzyłam na dziale damskim. Jest też uszyta z porządnego i solidnego materiału, który nie ,,kłaczy" się na potęgę. 

Mężczyźni kupują ubrania rzadziej, z myślą żeby służyły im one dłuzej. Niektóre damskie ubrania potrafią być wątpliwej jakości - aż mi czasem zimno jak patrzę na te cieniutkie T-shirty w sieciówkach (i nie mówię tu o bluzkach typu mgiełki). Ja zdecydowanie stawiam na dobrą jakość :) 

Parka: New Yorker

Sweter | Jumper: C&A

Koszula | Shirt: Szachownica

Torba | Bag: SH

Czapka | Winter cap: H&M

Rękawiczki | Gloves: Sinsay

Spodnie | Trousers: Tally Weijl

Buty | Shoes: Topbuwie.pl

E.

Witajcie!

Początek stycznia okazał się dla mnie bardzo pracowity. Mnóstwo czasu musiałam poświecić na naukę i pracę, więc posty nie pojawiały się tak często, jakbym tego chciała. Gdy już ze wszystkim się uporałam, to postanowiłam zacząć od odświeżenia wyglądu bloga! Taka zmiana długo za mną chodziła i pewnie jeszcze przez parę najbliższych dni zauważycie tu drobne poprawki, jednak z taką formą szablonu pozostanę już na pewno. Starałam się, żeby było jak przejrzyście, estetycznie i nadal minimalistycznie. Układ menu nieco się zmienił, ale mam nadzieję, że nie przysporzy Wam to trudności i szybko się do niego przyzwyczaicie :)

Dzisiejszy post jest na temat, który próbuję poruszyć już od kilku miesięcy i porządnie go opisać. Kilka lat temu zaczęłam się uczyć samodzielnego wykonywania biżuterii i przez ten czas sporo się nauczyłam metodą prób i błędów. W internecie można znaleźć wiele fajnych tutoriali dla początkujących (na końcu posta podam linki do niektórych z nich), a gdy już opanuje się podstawy, to możemy tworzyć do woli :) Wszystkie materiały trzymam w pudełku tzw. organizerze i zaraz Wam zdradzę, co ono zawiera. 

Oto jak obecnie wygląda mój organizer:

Jak widzicie, za organizer posłużyło mi pudełko na narzędzia, zakupione jakiś czas temu w Castoramie za całe 8 zł. Każda przegródka zawiera inne półfabrykaty i elementy do tworzenia biżuterii i obecnie jest to dla mnie najlepszy sposób na przechowywanie moich skarbów. Polecam każdemu, kto chce rozpocząć swoją przygodę z DIY pod każdą postacią - nie jest ono duże i pozwala zachować względny porządek w materiałach. Koraliki dodatkowo zamykam w woreczkach strunowych - konieczność, gdy kot jest wielką sroką i uwielbia się nimi bawić ;)

Co warto kupić na początku?

Pierwszą rzeczą, którą warto kupić, są kleszczyki tzw. bociany. Znajdziecie je w każdym sklepie z narzędziami, ogrodniczych, są także dostępne w sklepach specjalistycznych z koralikami. To koszt rzędu kilkunastu złotych. Dostępne są różne wersje m.in. płaskie, z okrągłymi końcami czy ząbkowanymi. Używałam obu i bardziej przypasowały mi te z ząbkami - łatwiej mi nimi coś złapać. Okrągłe świetnie nadają się do wyginania szpilek przy robieniu kolczyków, ale przy odrobinie wprawy ząbkowanymi też się da i to wcale nie gorzej. Jednak mają pewną wadę - nie nadają się do wszystkich materiałów (trzeba uważać przy tych delikatnych!) i mogą zdzierać farbę. Dodatkowym atutem jest możliwość cięcia drucików przez kleszcze, czyli ostra powierzchnia. Płaskie szczypce służą do zaciskania zacisków , nie są konieczne, ale również warto je mieć. Jeśli macie okazję je przetestować przed kupnem, to warto je wziąć do ręki i sprawdzić jak w niej leżą. Muszą być wygodne, jeśli mamy nimi dobrze pracować. 

Kolejna sprawa - dobry klej. Przyda się do wielu czynności tj. przy wykończeniu, zapobieganiu przesuwaniom i mocowaniu zapięć. Od dłuższego czasu używam zwykłej kropelki, która klei szybko i bardzo dobrze (a najlepiej skleja palce). 

Półfabrykaty, czyli bigle, szpilki, zapięcia, zatrzaski, ogniwka, przekładki, czapeczki, zawieszki, zatyczki silikonowe... wiele ich jest i w wielu kolorach. Wszystko zależy jakie zakończenia lubimy - pozłacane czy posrebrzane. A może stal chirurgiczna? Lub prawdziwe srebro lub złoto? Co się przyda:

Najważniejsze - koraliki!

Do kupienia w sklepach stacjonarnych i zamówienia przez internet. Wybór jest przeogromny, warto się na kilka chwil zatrzymać przy ich wyborze - sprawdzić warianty kolorystyczne i dokładne wymiary, wtedy łatwiej jest dobrać pozostałe elementy, typu długość szpilki (w przypadku wiszących kolczyków) czy sznurka (w przypadku bransoletki). Jeśli wyboru dokonujecie na żywo - sprawdzajcie zawsze czy nie są uszkodzone i nie mają zapchanych dziurek! 

Oto kilka zdjęć z moją twórczością. To tylko niewielka część tego, co do tej pory stworzyłam. Wszystko co tu widzicie, jest bardzo proste w wykonaniu i nie zajmuje więcej niż 5-10 minut. Jeśli chcecie mieć zawsze coś oryginalnego i swojego, warto zainteresować się taką formą spędzania czasu wolnego - rękodzieło jest bardzo odstresowujące :)

Kilka przydatnych linków:

1. Gotowe zestawy do kupienia na Allegro, zawierające podstawowe narzędzia, półfabrykaty i koraliki. Na początek to dobra opcja dla niezorientowanych i rozpoczynających swoją przygodę z rękodzielnictwem.

2. Darmowe tutoriale internetowe.

3. Moje krótkie tutoriale:

• Szybka bransoletka z koralików z zawieszką
• Bransoletka sznurkowa ze znaczkiem infiinity
• Organizer na bransoletki
• Dodatkowo - Moja zszywka z inspiracjami do DIY

A teraz mała zapowiedź!

Już w najbliższym poście z etykietą DIY możecie się spodziewać kolczyków-frędzli :)

E.

Witajcie!

No i wreszcie mój zimowy płaszcz na coś się przydał! Śnieg sypie, aż miło popatrzeć. Nie przepadam za zimą w mieście, kojarzy mi się z szarugą i chlapą, ale gdy wszystko spowija biały puch to jestem w stanie znieść nawet siarczyste mrozy :) Należę do grona zmarzluchów, więc z czystą przyjemnością owijam się puchatymi swetrami i grubymi szalikami. Wiadomo, że nic nie sprawdza się lepiej od warstw. Gdy jest naprawdę zimno, dorzucam na górę wełniany sweter ze ściągaczami, założony na koszulkę z dłuższym rękawem lub koszulę. Na rynku dostępnych jest mnóstwo ubrań termoaktywnych, które pozwalają przetrwać srogie mrozy, także warto się o takowe pokusić, gdy często przebywamy na zewnątrz w zimie. Większości osób najszybciej marzną stopy i dłonie - w trakcie zimna organizm stara się utrzymać najwięcej energii w okolicach tych miejsc, które chronią najważniejsze narządy (czyli klatka piersiowa i brzuch). O ile grube rękawiczki, często z polarem w środku, są już powszechnie dostępne, to warto rozejrzeć się za porządnymi butami, koniecznie na grubej podeszwie, która też nie będzie się ślizgać. Aby prawidłowo nam służyły przez lata, dobrze jest zainwestować czas na ich pielęgnację - oczyszczać je z soli i błota, natłuszczać i impregnować. Fajną opcją są też termoaktywne wkładki do butów - są wielowarstwowe, dobrze izolują od zimna, a ciepło odbijają z powrotem do wnętrza buta. Najprostsze można już znaleźć prawie w każdym sklepie obuwniczym za kilka złotych.
I na koniec - czapki. Zmora i udręka wielu kobiet, które nie cierpią elektryzujących się włosów i zniszczonych fryzur. Jednak sporo ciepła ucieka właśnie przez głowę, dlatego warto wyposażyć się w czapkę, zwłaszcza, że w sieciówkach jest ich całe mnóstwo i nie wyglądają wcale tak źle ;) Wybór jest teraz ogromny, można przebierać między różnorakimi kształtami, fasonami i kolorami. A ja zdecydowanie nie lubię odmrażać sobie uszu!


And finally, my winter coat is necessary to me! Snow falling apart and it's a pleasure to watch it. I don't like winter in the city, it reminds me of gray views and splashes, but when everything is shrouded in white fluff, I can handle any frost :) I belong to the group of people, which like warmth, so with a pure pleasure I wrap myself in a fluffy jumpers and thick scarves. It is known, that nothing works better than layers. When it's really cold, I add on top a woolen sweater with cuffs, founded on a long-sleeves shirt or shirt. There are plenty of thermoactive clothes now, which allows you to survive severe frost, so it's worth to buy, when you spend lot of time outdoor in winter.
Most people quickly get cold feet and hands - during the winter, our body try to keep most of the energy in those places, that protect vital organs. It is worth to find thick gloves and shoes on solid sole and treat them properly - remove salt and mud, grease them and impregnate. Good option is buying thermoactive insoles - they are layered, isolate well and keep warmth inside the shoe. The simplest and cheapest ones can be found in almost every shoe store.
At the end - winter caps and beanies. The bane of many women, who can't stand electrifying and damaged hairs. However, a lot of heat is escaped through the head, so you should equip yourself with the cap, especially since in stores there are a lot of them and they don't look so bad :)

E.

Witajcie!

Spodnie dzwony świat zobaczył po raz pierwszy w epoce dzieci-kwiatów. Lata siedemdziesiąte były zdominowane swobodną stylistyką, a dziś granica między stylami nie jest taka ostra, ponieważ lubią się one przenikać. Spodnie z szerokimi nogawkami u dołu wracają do łask co kilka lat, stając się na nowo odkrywanym przez kolejne pokolenia hitem. Chociaż dzwony uchodzą za krój dość trudny w stylizacji, to w gruncie rzeczy wystarczy pamiętać o kilku zasadach, by zawsze wyglądać w nich dobrze. Przede wszystkim idealnymi butami do dzwonów są koturny, czółenka lub botki na słupku, które optycznie wysmuklają figurę. Spodnie te nadają sylwetce charakterystyczny kształt klepsydry, więc dobrze prezentują się w nich kobiety szczupłe (ale nie tylko;)) . Najlepiej sprawdzają się modele w jednym kolorze i z jednolitego materiału. W stylizacji z dzwonami można nawiązywać do ubrań hipisowskich lub wykorzystywać jedynie drobne akcenty - w każdym wydaniu będą one wyjątkowe! W mojej szafie znajduje się całkiem sporo ubrań nawiązujących do tego właśnie stylu,a także boho czy folk. To też nie pierwsza stylizacja z dzwonami (dla przypomnienia TU i TU) i pewnie nie raz jeszcze do nich wrócę, ponieważ bardzo je lubię. Do jasnych jeansów dobrałam więc jasne kolory - delikatny beż i bordo. A botki na grubym słupku i z solidną podeszwą nadają się do codziennego biegania po krzywych chodnikach, bez urazów kostek - szczerze Wam polecam taki model ;)

The world saw bell bottoms for the first time in the era of the flower-children. The 70's were dominated by casual style and today the line between styles is not so acute, because they like to infiltrate each other. Jeans with wide legs at the bottom come back every few years, becoming again a big hit by successive generations. Although the bottom bell are quite difficult to styling, in fact we should remember a few rules to always look great in them. First of all, the perfect shoes for bottom bell are wedges, pumps or boots on solid heels, that visually make the figure lighter. These jeans give the silhouette characteristic hourglass shape, so they will present well on women with slim figure (but not only ;)) The best are models in one color and uniform material. There are so many clothes referring to the hippie style in my wardrobe, as well as boho or folk. It isn;t also my first outfit with bottom bells and probably they will return soon. To light blue jeans I choose also bright colors - beige and deep red. And these boots on solid heels are great for everyday walking without harm for amkles - I truly recommend you this model :)

Witajcie!

Jakiś czas temu opisywałam Wam kilka kosmetyków marki Sylveco. Dziś druga część z nowymi recenzjami, także zapraszam do czytania!

Na początek mała przypominajka, czyli kilka faktów o samej marce.

Sylveco to polska marka biotechnologiczna tworząca wyspecjalizowane kosmetyki przeznaczone dla skóry wrażliwej i ze skłonnością do alergii. Firma ta zajmuje się izolacją i oczyszczaniem interesujących substancji z surowców roślinnych, które potem znajdują zastosowanie w różnego rodzaju kosmetykach. Nadają się do stosowania pomocniczego przy schorzeniach dermatologicznych, jak i w codziennej pielęgnacji, niezależnie od typu cery. Nowością są także kosmetyki przeznaczone dla dzieci i niemowląt.

Kosmetyków tej marki do wyboru mamy całkiem sporo, można je znaleźć w niektórych drogeriach oraz aptekach. Najbardziej znana jest chyba linia brzozowa - firma opracowała innowacyjną technologię izolacji i oczyszczania triterpenów z kory brzozy, która pozwala na uzyskanie wysokiej zawartości substancji czynnych o wysokiej czystości.

Zalety? Na wstępie wspomnę o samym opakowaniu - schludnym i prostym. Firma zachęca do zainteresowania się produktem poprzez umieszczanie jasnych i klarownych informacji - dokładnie opisany skład, a także charakterystyka każdego ważnego składnika i jego substancji czynnych. Wszystko to napisane w języku zrozumiałym dla największego laika kosmetycznego. Każdy kosmetyk posiada własne wskazania - opis do jakiego typu skóry jest przeznaczony i w jakich przypadkach najlepiej się sprawdzi. Substancje pochodzenia naturalnego, które pomagają w rozmaitych skórnych problemach. Kosmetyki nie zawierają konserwantów - są hypoalergiczne. Mają pH neutralne dla skóry i nie posiadają w swoim składzie detergentów.

1. Lekki krem rokitnikowy

Wskazania: Przeznaczony do pielęgnacji skóry zmęczonej, ze zmarszczkami, szarej i ziemistej, pozbawionej blasku, przesuszonej; w przypadku skóry zaczerwienionej, z rozszerzonymi naczynkami.

Działanie: Zawiera bogaty w witaminy i mikroelementy olej rokitnikowy, o działaniu odżywczym, rewitalizującym i wzmacniającym. Ekstrakt z kory brzozy pobudza syntezę kolagenu i elastyny, skutecznie opóźniając proces powstawania zmarszczek. Naturalne oleje roślinne (tj. olej z pestek winogron, sojowy, kokosowy, arganowy i jojoba) i masło karite odbudowują warstwę wodno-lipidową i w połączeniu z alantoiną zapewniają skórze szybkie ukojenie. Ekstrakt z aloesu przywraca właściwy poziom nawilżenia, a dodatek witaminy E zabezpiecza skórę przed negatywnym wpływem środowiska. Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, zawierający saponiny, ułatwia wnikanie składników aktywnych wgłąb skóry. Krem można stosować pod makijaż oraz okolice zmęczonych oczu.

Pojemność: 50 ml

Moja recenzja:

Krem ma faktycznie lekką konsystencję, wchłania się bardzo szybko i pozostawia na skórze delikatną warstwę ochronną. Skóra jest miękka i lekko natłuszczona. Trzeba jednak uważać - za sprawą wyciągu z rokitnika krem ma żółty kolor i jeśli dokładnie się go nie rozsmaruje, to zostawia kolorowe ślady. Małe opakowanie z wygodnym dozownikiem. Wystarcza na długo. Nie posiada wyraźnego zapachu. 

2. Lekki krem nagietkowy

Wskazania: Przeznaczony do pielęgnacji skóry łuszczącej się, skłonnej do podrażnień, zaczerwienionej, zanieczyszczonej i szorstkiej. 

Działanie: Zawiera ekstrakt z kory brzozy i nagietka lekarskiego o działaniu regenerującym, oczyszczającym i przyspieszającym odnowę. Naturalne oleje roślinne i masło karite odbudowują warstwę wodno-lipidową i w połączeniu z alantoiną zapewniają skórze szybkie ukojenie. Ekstrakt z aloesu przywraca właściwy poziom nawilżenia, a dodatek witaminy E zabezpiecza skórę przed negatywnym wpływem środowiska. Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, zawierający saponiny, ułatwia wnikanie składników aktywnych wgłąb skóry. Krem można stosować pod makijaż oraz okolice zmęczonych oczu

Pojemnośc: 50 ml

Moja recenzja:

Tak jak w przypadku wcześniejszego produktu - krem ma lekką konsystencję, wchłania się bardzo szybko i pozostawia na skórze delikatną warstwę ochronną. Skóra jest miękka i lekko natłuszczona. Świetnie nada się do ochrony skóry zimą, gdy jest narażona na mrozy lub domowe ogrzewanie, przez co staje się przesuszona. Świetny również dla skóry podrażnionej. Brak wyraźnego zapachu. Opakowanie podobne jak w przypadku kremu rokitnikowego - niewielkie i z wygodnym dozownikiem. 

3. Balsam brzozowy z betuliną

Wskazania: Do każdego rodzaju skóry, ale przede wszystkim atopowej, silnie przesuszonej i wymagającej regeneracji. Nadaje się do takiej ze zmianami na tle alergicznym, w przypadku atopowego zapalenia skóry. 

Działanie: Betulina i kwas betulinowy mają właściwości łagodzące i regenerujące w przypadku podrażnień, zaczerwienienia i reakcji nadwrażliwości. Zawiera oleje naturalne - olej z pestek winogron poprawia napięcie skóry, działa antyoksydacyjnie, tonizuje, natłuszcza i wygładza, a do tego ma właściwości kojące i łagodzące. Ekstrakt z aloesu stymuluje komórki do szybszej regeneracji, łagodzi zaczerwienienia i podrażnienia, wykazuje silne działanie nawilżające. Witamina E posiada wysoką zdolność do neutralizowania wolnych rodników, chroni przed zniszczeniem lipidy naskórka, włókna kolagenowe i elastynowe, przez co spowalnia procesy starzenia. 

Pojemność: 300 ml (balsam) i 50 ml (krem).

4. Lipowy płyn micelarny

Wskazania: Do codziennego oczyszczania skóry.

Sposób użycia: Preparat nanieść na płatek kosmetyczny i delikatnie przetrzeć skórę twarzy, szyi i dekoltu. Aby usunąć makijaż oczu, na zamkniętej powiece przytrzymać nasączony płatek i ściągnąć w kierunku rzęs. W razie potrzeby - czynność powtórzyć. 

Działanie: Ekstrakt z lipy szerokolistnej wykazuje działanie nawilżające i osłaniające, zwiększa elastyczność i sprężystość oraz odporność skóry na utratę wody. Ponadto wyciąg ten jest polecany w pielęgnacji oczu, łagodzi podrażnienia i koi zaczerwienioną skórę. Ekstrakt z aloesu stymuluje komórki do szybszej regeneracji, łagodzi zaczerwienienia i podrażnienia, wykazuje silne działanie nawilżające. Hydrolizowane proteiny owsa zmiękczają i wzmacniają skórę. Delikatny składnik myjący pozwala łatwo usunąć nawet intensywny i wodoodporny makijaż. Po zastosowaniu kosmetyku skóra pozostaje gładka, czysta i świeża. 

Pojemność: 200 ml

5. Hibiskusowy tonik do twarzy

Wskazania: Przeznaczony do pielęgnacji każdego rodzaju cery, jako uzupełnienie demakijażu.

Działanie: Ekstrakty z hibiskusa i aloesu mają działanie ochronne, rewitalizujące i wzmacniające. Dzięki dużej zawartości składników nawilżających, skutecznie zabezpiecza skórę przed utratą wilgoci, zapewnia jej odpowiedni poziom nawodnienia. Ekstrakt z hibiskusa jest bogaty w antocyjany, polifenole i flawonoidy, ponadto zawiera witaminę C i kwasy organiczne, dzięki czemu chroni przed powstawaniem ,,pajączków" i wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych. Pantenol, czyli prowitamina B5, działa nawilżająco, przyspiesza procesy regeneracji naskórka, chroni i pielęgnuje skórę wrażliwą i skłonną do podrażnień. Ma lekką i żelową formułę, odświeża i zmiękcza oraz łagodzi podrażnienia. Może być stosowany wielokrotnie w ciągu dnia.  

Pojemność: 150 ml

6. Odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany

Wskazania: Do każdego rodzaju włosów, a szczególnie osłabionych i wymagających regeneracji. 

Działanie: Zawiera bardzo łagodne, ale skuteczne środki myjące, które nie podrażniają. Hydrolizaty pszenicy i owsa to niskocząsteczkowe źródło protein, które wiążą wilgoć, wnikają do włosów i odbudowują je. Proteiny owsa wykazują działanie ochronne, kondycjonujące oraz wzmacniające. Ułatwiają rozczesywanie i zapobiegają rozdwajaniu. Proteiny pszenicy mają podobne działanie, a oprócz tego regenerują, odbudowują zniszczone struktury włosa oraz zapobiegają elektryzowaniu się. Zawarty w składzie miód wykazuje również działanie wzmacniające, przywraca blask i witalność włosom przesuszonym i osłabionym. Dodatek olejku z trawy cytrynowej powoduje, że zmniejsza się wydzielanie sebum, co szczególnie służy włosom przetłuszczającym się, działa także antybakteryjnie, przeciwgrzybiczo i zwalcza łupież. Wzmacnia cebulki oraz stymuluje włosy do wzrostu.  

Pojemność: 300 ml

• stronę firmy Sylveco - KLIK, gdzie znajdziecie m.in. bardzo przydatny leksykon składników, kompendium wiedzy o roślinnych substancjach czynnych, a także artykuły i publikacje naukowe.
• zakładkę ,,Jak prawidłowo określić rodzaj skóry" -  charakterystyka podstawowych typów cery i praktyczne porady przy doborze odpowiednich kosmetyków.
• Jak dobrać odpowiedni krem do swojego typu cery - post napisany przez dermokonsultantkę pracującą w firmie Sylveco. Konkretny i wyczerpujący temat.

Firma Sylveco wydaje również katalogi ze swoimi produktami. Oprócz szczegółowych opisów kosmetyków, zawierających wskazania, działanie, skład i sposób stosowania, znajdziecie tam ciekawe artykuły np. o pochodzeniu składników, ich uprawach i wywiady. Mnóstwo tam także przepisów na domowej roboty maseczki, masło, nalewki czy chociażby ciasteczka :) Wcześniej nie przywiązywałam wielkiej wagi do książeczek promocyjnych, jednak te od Sylveco bardzo mi się podobają - są przejrzyste, bardzo estetyczne... po prostu świetnie zrobione! Aż przyjemnie się je ogląda. No i są prawdziwą kopalnią wiedzy o składnikach kosmetycznych! 

Jak widzicie, nie miałam okazji wypróbować jeszcze wszystkich tych kosmetyków. W kolejce teraz czeka szampon pszeniczno-owsiany i jestem bardzo ciekawa jak sprawdzi się na moich włosach. Gdy tylko trochę go potestuję, to uzupełnię ten post o odpowiednią recenzję.
A Wy miałyście już okazje korzystać z któryś produktów marki Sylveco? :)

E.

Witajcie!

Nowy rok dopiero co niedawno się rozpoczął. Poprzedni był dla mnie bardzo pracowity i wypełniony zajęciami po brzegi, ale również bardzo bogaty w różne doświadczenia. Zrezygnowałam z podsumowywania roku w ostatnich dniach grudnia, gdyż wtedy wszyscy byli w rozjazdach albo szykowali się na Sylwestra. 

Teraz, gdy już wszyscy zdążyli dojść do siebie i odpocząć, mogę oficjalnie złożyć Wam najlepsze życzenia w Nowym Roku! Spełnienia wszelakich marzeń i pragnień, wielu inspiracji i nowych, pouczających doświadczeń :)

O tym, że nie lubię planować i pisać noworocznych postanowień wspominałam dokładnie rok temu, w poście o dość przewrotnym tytule: Nowy rok, nowe postanowienia. I nadal zgadzam się z tym co wtedy napisałam, także nie będę się już powtarzać ;) Za to lubię wchodzić w Nowy Rok z ,,czystym kontem" - porządkuję nie tylko garderobę, to też czas na podsumowanie wszystkich wydarzeń i wyciągniecie wniosków. O tych osobistych nie zamierzam tutaj wspominać, ale o blogowych - jak najbardziej :) Z niektórymi chciałabym się z Wami podzielić. 

1. Najczęściej czytany post - DIY: Spodnie z dziurami na kolanach

Ten krótki tutorial odwiedziło i przeczytało najwięcej osób, a fraza ,,jak zrobić dziury na kolanach" sprowadziła na tego bloga wielu nowych czytelników. Przynajmniej tak mówią statystyki :) Inne posty typu ,,zrób to sam" również cieszyły się dużym zainteresowaniem i może uradować Was wieść, że mam ich mnóstwo w planach w najbliższym czasie! W tym kolejna część o dziurawieniu spodni, jednak w troszkę bardziej zaawansowany sposób ;) Oprócz tego poznacie tajniki tworzenia biżuterii oraz kosmetyków, ale więcej już nie zdradzę. 

2. Najczęściej komentowany post - Wrocław Fashion Meeting vol. 6 - relacja 

Relacja z cyklicznych targów mody spotkała się z największym odzewem z Waszej strony - wywiązała się nawet mała dyskusja, która sporo namieszała, tak samo zresztą jak mój udział w konkursie stylizacyjnym. Nie powiem, sporo stresów mi to przysporzyło. Ale nie ma co rozpamiętywać - nowa sytuacja, więc i nowe wyzwania :) Za kilka miesięcy kolejna edycja, którą być może odwiedzę i zobaczę, jakie ciekawostki będzie oferować tym razem. 

3. Najdziwniejsze wyszukiwanie słowo kluczowe:

Czasem analizuję statystyki, by zobaczyć skąd przychodzą do mnie czytelnicy, co ich najbardziej interesuje i jakie frazy ich tu sprowadziły. I tak oto natknęłam się na mojego faworyta w tym temacie - nieźle się uśmiałam, ale mam nadzieję, że jakimś cudem pomogłam :)

4. Wasze ulubione stylizacje

Czyli taka mała przypominajka o tym, jak zmieniał się mój styl w ostatnim roku. Moja szafa przechodzi ciągłą ewolucje, ale powoli definiuję w czym czuję się najlepiej. Trochę eksperymentowałam z różnymi stylami, wplatałam coś od siebie, a ulubione motywy włączałam do swoich codziennych stylizacji. Nauczyłam się selekcjonować trendy i wybierać tylko te, które faktycznie mi się podobają i do mnie pasują. Kolejny rok spędzę na dopracowaniu tego, co już wiem i dalszym rozwijaniu się!

To tyle z moich podsumowań. Mam nadzieję, że Wasze imprezy Sylwestrowe były bardzo udane i hucznie weszłyście (i weszliście) w Nowy Rok. Życzę Wam, aby te nadchodzące miesiące były jeszcze lepsze od minionych, pełne szczęścia i świetnych inspiracji, a także większej ilości czasu na realizacje wszystkich Waszych pomysłów!

E.