Zero waste - moda czy przesada? Moje podejście i wprowadzone zmiany.
8/27/2018
Witajcie!
Odkąd pierwszy raz usłyszałam o tym terminie, nie daje mi on spokoju. W końcu jeszcze nie tak dawno tyle mówiło się o modzie na normcore, hygge czy bycie fit i slow, a teraz na topie jest trend na bycie eko. Fanatyzm w żadnym wypadku nie jest dobry - lepiej powolutku i małymi kroczkami zmieniać świat, a najlepiej zacząć od siebie i swojego otoczenia. A wiadomo, że im szybciej i więcej na raz zmian zaczniemy wprowadzać, bez gruntownego przemyślenia, to takie działanie skazane będzie na porażkę. Jeśli wiele osób w naszym otoczeniu stara się być eko, to efektem kuli śnieżnej mogą pociągnąć za sobą kolejne osoby. Tym bardziej, że zmiany będą musiały nadejść - odkąd UE rozważa wprowadzenie zakazu sprzedaży rzeczy jednorazowego użytku i próbuje walczyć z plastikiem zaśmiecającym Ziemię.
W dobrą stronę
Problem w tym, że kapitalizm przyniósł nie tylko obfitość towarów, ale też problem co z tą obfitością począć. Produkcja jest większa niż zapotrzebowanie, nie każdy co roku wymienia telewizor i telefon, czy kupuje kurtę co sezon. A co zrobić z pozostałą ilością niepotrzebnych nikomu produktów? No właśnie.
Błędnym założeniem jest nadmierna krytyka, która w tym wypadku na nic się zda, a do tego zrodzi dodatkową frustrację: u krytykującego, że nic nią nie wskórał, u krytykowanego, że ktoś się go czepia, a on tak bardzo przecież się starta. Brak nam samokrytyki, wciąż łatwiej nam oceniać innych, niż wyciągnąć wnioski z własnego zachowania. Wciąż jest wiele osób, które nie segregują śmieci, bo po prostu im się nie chce albo nie mają miejsca na dodatkowe kosze na śmieci w domu. Jednak nie dajmy się zwariować - warto pomyśleć o tym, jakie zmiany mogę wprowadzić u siebie, żeby domownikom lepiej się żyło, a i środowisko na tym mniej ucierpiało. Zamiast zaczynać od razu od ,,zero waste" przejdźmy najpierw na ,,less waste".
Zero Waste, a Less Waste
W idei ,,zero waste" chodzi o to, by starać się generować jak najmniejszą ilość odpadów, a tym samym nie zanieczyszczać środowiska. I w tym ruchu chodzi właśnie o ciągłe starania, a nie nagłe i restrykcyjne zmiany. Presja ani nacisk w tym wypadku w niczym nie pomogą, bardziej chodzi o świadomość i poznanie skali problemu. ,,Less waste" nie jest jednolita i restrykcyjna - daje jeszcze szansę na potknięcia, na szukanie swoich sposobów i wprowadzanie zmian małymi krokami. Grunt to złapać odpowiedni balans! Chodzi o to, żeby robić COŚ, a później stopniowo CORAZ WIĘCEJ. Każdy z nas żyje inaczej, ma inne przyzwyczajenia czy możliwości i potrzebuje więcej czasu na dojrzewanie do pewnych rzeczy. A ja robię tyle, ile mogę i ile chcę. Nie popadam w paranoję, kiedy trafi mi się kolejna foliówka w domu, nie kupuję wyłącznie produktów ekologicznych, bez konserwantów, bio czy fair trade. Wyrobienie nowych nawyków zajmuje trochę czasu, a nie do wszystkich da się też przekonać.
Nie wszystko trzeba robić własnoręcznie
W końcu można uszyć sobie materiałową torbę ze starych koszulek, zacząć samodzielnie wykonywać kosmetyki i środki czystości. Ale zdarza mi się nadal kupować produkty w drogeriach, a nową torbę płócienną dostaję za każdym razem, kiedy idę oddać krew (a w środku samo zło - 8 czekolad! Wszystkie w plastiku!). Kupując niektóre rzeczy oszczędzamy swój czas i wspieramy niekiedy lokalny biznes. Kto leniwemu zabroni? Z drugiej strony dopóki nie nauczę się porządnie obsługi maszyny i podstaw krawiectwa to nawet się nie zabieram za samodzielne szycie ubrań. Co innego drobne przeróbki - to jestem w stanie zrobić sama, czego efekty możecie czasem zaobserwować na blogu. Dużo lepiej idzie mi tworzenie biżuterii na własny użytek - gdy mi się znudzi albo nie do końca pasuje, zawsze mogę ją zdemontować i stworzyć od nowa coś innego.
Co udało mi się zmienić?
Wiele z poniższych rozwiązań stosowałam już, zanim usłyszałam o ideologii ,,zero waste". Sporo pomysłów wyniosłam z domu rodzinnego, a wiem, że i moi rodzice i dziadkowie stosowali się do tych zasad, jeszcze zanim ja pojawiłam się na świecie. O ile w ich przypadku to życie zmusiło do takich rozwiązań (bo w sklepach prawie nic nie było, a jak było - to nie w kolorowych plastikach). Niektórzy przestawili się na nowe, a niektórzy żyją nadal po swojemu - oszczędzając, przerabiając i naprawiając, gdy się zepsuje.
0. Segreguję śmieci
Długo zastanawiałam się, czy zacząć od tego punktu, gdyż uznaję to za coś absolutnie podstawowego. Odkąd mamy w domu osobne kosze na każdy typ śmieci, jesteśmy w stanie stwierdzić (i zobaczyć na własne oczy!) jak wiele plastiku produkuje małe gospodarstwo domowe. Gdy spróbujecie go ograniczyć, to zaobserwujecie, że coraz rzadziej musicie takowe śmieci wynosić ;)
1. Na zakupy chodzę z własną, materiałową torbą.
Najłatwiejsza zmiana, jaką można wprowadzić na początek. Przynajmniej jedną materiałową torbę zawsze mam przy sobie - w torebce zajmuje niewiele miejsca po zwinięciu, ale potrafi zmieścić całkiem znaczną ilość zakupów. Jeśli wiem, że czeka mnie dłuższa wyprawa, to biorę ich więcej.
2. Nie pakuję owoców i warzyw
Konkretnie nie wrzucam ich do osobnych, małych woreczków plastikowych, tyko po prostu wkładam tak jak są, do koszyka. Po powrocie do domu i tak je będę musiała porządnie umyć przed zjedzeniem, więc na jedno wyjdzie. Przy kasie nikt też krzywo nie patrzy, ani nie komentuje, że biorę tylko jedną paprykę czy gałązkę pomidorów saute, bez żadnego opakowania. Na innych blogach widziałam, jak pomysłowe dziewczyny szyją własne małe, materiałowe woreczki i do nich wkładają zakupione rzeczy. Ciekawy pomysł, warty rozważenia!
3. Unikam produktów pakowanych w plastik
I tu sprawa jest trudniejsza, bo nieraz ciężko takowe znaleźć. Gdzie się da, to staram się kupować na wagę i pakować do swoich torebek. Jeśli zdarza się, że sprzedawca chce już pakować moje zakupy do reklamowki (chociażby w sklepach obuwniczych czy sieciówkach to nadal częsty proceder), to grzecznie dziękuję i wyciągam własną. W domu też przechowuję produkty żywieniowe w szklanych słoikach czy blaszanych pudełkach.
4. Piję kranówkę
We Wrocławiu woda z kranu nadaje się do picia, sama nawet miałam okazję sprawdzać na jednych z zajęć laboratoryjnych w czasie studiów. Jeśli nie jesteście pewni, czy to bezpieczne albo czy w Waszym mieście woda jest również zdatna do picia, możecie zasięgnąć informacji tutaj. ,,Piję wodę z kranu" to społeczna inicjatywa promująca ideę zrównoważonego rozwoju. Zrodziła się z pytania o to dlaczego w kraju, w którym prawie każdy ma dostęp do wysokiej jakości wody w domu, wciąż kupuje się wodę butelkowaną, co jest nieekologiczne, nieekonomiczne i niepraktyczne. Na studiach zaczęłam także używać dzbanka filtrującego, dzięki czemu kamień w czajniku wolniej się osadza.
5. Zainwestowałam w kubek termiczny i butelkę
Zamiast kupować kawę/herbatę na mieście w zimowe dni, by się troszkę rozgrzać w trakcie robienia zdjęć, przygotowuję ciepły napój w domu i ruszam tak w plener. Chociaż jeszcze w tym roku zdarzało mi się kupować kawę w jednorazowych kubeczkach (niechlubny dowód znajdziecie tutaj), to już zapowiedziałam - nigdy więcej! Mam już własny ekologiczny kubek ze sklepu mojabutelka.pl , a na trening czy w góry wybieram się z własną butelką na wodę/elektrolity. W trakcie upałów taki bidon noszę także ze sobą i mogę sięgać po picie zawsze wtedy, kiedy potrzebuję. Na tegorocznym Pol'And'Rock festiwalu nosiłam go przypiętego na karabińczyk do plecaka albo szlufki w spodniach ;)
6. Nie używam jednorazowych słomek.
Serio, nie pamiętam kiedy ostatnio miałam z takową styczność. Nie są dla mnie zbyt wygodne, więc po prostu z nich nie korzystam. Będąc na mieście też nie sięgam po plastikowe słomki do picia.
7. Zbieram opakowania po prezentach, wstążki, koperty itp.
Mam osobną szufladę na rzeczy, które będzie można użyć ponownie. Niezapisane koperty, opakowania i torebki po prezentach odkładam do ponownego wykorzystania. Mam już taki zapas, że wybierając się na czyjeś urodziny czy święta nie muszę kupować specjalnie torebki na prezent. Taki zwyczaj wyniosłam z domu, gdzie po świętach opakowania zawsze były odkładane i użyte przy kolejnych okazjach i nigdy nie zaskoczył nas ich brak.
8. Robię zakupy z drugiej ręki
Chociaż wspominałam już, że najwygodniej robi mi się zakupy internetowe, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i te były z drugiej ręki. Korzystam z serwisów takich jak vinted, szafa.pl, olx czy gumtree, gdzie można znaleźć ubrania i dodatki w bardzo dobrym stanie i za niewielkie pieniądze. Nadal chadzam do second handów na polowania, nieraz coś ciekawego wyłowię, jednak kupuję już bardziej świadomie! Dłużej się zastanawiam, zanim sprowadzę nową rzecz do domu. Ale też nie oszukujmy się - prowadzę bloga o modzie, więc niekiedy piszę też o sieciówkach i sklepach, które nie mieszczą się w tej idei. Poza tym niekiedy biorę udział we współpracach barterowych, w którym towarem do pokazania są właśnie nowe ubrania, bardzo często produkowane w Azji. Od tego się całkowicie nie ucieknie, ale wciąż próbuję znaleźć ,,złoty środek".
9. Daję niepotrzebnym rzeczom nowy dom
Zacznę od ciuchów - stara zasada: jeśli coś zalega mi w szafie dwa lata i w ciągu ostatniego roku nawet nie pomyślałam, żeby to założyć (i nie są to rzeczy okazjonalne, jak sukienki na wesele czy pogrzeb), to puszczam to w ruch! Najczęściej wystawiam swoje ubrania na właśnie Vinted oraz sporadycznie na allegro. Lubię rotację w mojej szafie, tym bardziej, że i tak sporo rzeczy w niej się znajduje, a szkoda mi wyrzucać nowe ubrania tylko dlatego, że jednak nie do końca czuję się w nich pewnie. Planując remont w te wakacje, postanowiliśmy z M. również wystawić używane (ale w dobrym stanie) meble na olx. Oba biurka znalazły szybko swoich nabywców i posłużą pewnie studentom do wygodnej nauki :) Nieużywane kosmetyki, które dostałam jako prezent na szkoleniach dermo i wiem, że nie zdążę ich zużyć, prezentuję koleżankom, które dzięki temu testują nowe produkty, których do tej pory nie znały. Stare ubrania, które nie nadają się do noszenia i tym bardziej do sprzedaży można łatwo przerobić na coś innego - a chociażby na ścierki do wycierania kurzu i sprzątania.
10. Robię coraz więcej ekologicznych środków czystości
Samodzielne domowe ,,detergenty" niosą ze sobą nikłe koszty i niewielki czas potrzebny na ich wykonanie. Przy pomocy sody oczyszczonej, soli, octu i cytryny można stworzyć naprawdę wiele! O tym jak zrobić własne środki czyszczące dowiecie się tutaj i tutaj. Warto korzystać z tych przepisów - chociażby dlatego, że są mniej żrące i bezpieczniejsze dla otoczenia, a także dla naszej skóry.
11. Ekologiczne kosmetyki i biodegradowalne opakowania
Tak jak w tytule - w dzisiejszych czasach mamy dostęp do ogromnego wyboru kosmetyków, które są ekologiczne, przyjazne dla środowiska i całkowicie degradowalne. Producenci poszli już nawet o krok dalej i pakują je w kartoniki z makulatury, wielokrotnego użytku lub całkowicie rozkładające się. Grunt to mniej niepotrzebnych śmieci! A i mnie zdarza się, że korzystam ze starych opakowań po kosmetykach na różne sposoby - najprostszym sposobem było dla mnie przechowywanie w nich samodzielnie wykonanych kosmetyków po ich gruntownym oczyszczeniu i odkażeniu.
12. Staram się nie marnować jedzenia
Na lodówce wisi kartka z przykładowymi przepisami obiadowymi, na zakupy wybieram się z listą produktów zapisaną w telefonie, kontroluję zawartość lodówki i staram się zużywać wszystko na bieżąco, aby ograniczać psucie się jedzenia. Do tej pory różnie mi to wychodziło, ale z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej. Nie kupuję na zapas (chyba, że są to rzeczy, które długo postoją).
13. Zbieram foliowe worki
Jeśli już się jakaś foliówka przyplączę, to nie wyrzucam jej. W domu mam specjalny stojaczek na woreczki i później je wykorzystuję - do mrożenia jedzenia, jako mniejszy worek na śmieci czy zabieram ze sobą na zakupy.
Co jeszcze można zrobić?
Co jeszcze można zrobić?
- Odkąd mam dostęp do kawałka zieleni nieopodal mieszkania, często z niego korzystam. W zeszłym roku po raz pierwszy zasiałam własne warzywa. W tym roku ze względu na suszę, plony były bardzo słabe, ale kilka rzodkiewek z wczesnego siewu udało mi się zebrać. Oprócz tego mamy też kilka drzewek owocowych. Od tego już prosta droga by nauczyć się robić przeróżne przetwory w słoiczkach i korzystać z nich w zimie.
- Nie wyobrażam sobie mojego życia bez książek! Jak każdy mól książkowy dbam o moją kolekcję, chucham i dmucham na ukochane woluminy, co jakiś czas wracam do ulubionych powieści. Chociaż biblioteczka jest spora, to jednak zdecydowanie szybciej czytam, niż uzupełniam ją o kolejne tomy. I tu z pomocą przychodzą internetowe biblioteki, takie jak IBUK czy Wolne lektury, gdzie mogę skorzystać z ogromnej kolekcji elektronicznych książek do czytania na telefonie czy czytniku ebooków. I rozważam zakup czytnika Kindle.
- Trudna sprawa - środki higieny osobistej. O ile słyszałam już wiele dobrego o kubeczku menstruacyjnym, to jednak nie miałam okazji się do niego przekonać. To samo z wielorazowymi ściereczkami do demakijażu - alternatywy dla bawełnianych płatków kosmetycznych.
7 komentarzy
Uszycie własnych materiałowych woreczków to genialny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Bardzo fajny post!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie w wolnej chwili,
Miłego wieczoru! xx Bambi
i dobrze, może w małym stopniu uda się zmniejszyć ilość odpadów :)
OdpowiedzUsuńBlog urodowy
Też na zakupy chodzę z bawełnianymi torbami. Mają fajne nadruki, więc nie tylko chronią środowisko, ale też wyglądają stylowo. ;)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem też najlepiej jest powoli zmieniać świat, oczywiście zaczynając od siebie. Ale wszystko na spokojnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny wpis <3 sama często chodzę z tego typu torbami i polecam innym, tym bardziej, że można wybrać sobie torebkę z ciekawym na drukiem. Wpadnij do mnie na bloga - http://pennypendant.com - tematyka modowa, także moze i Ciebie zainteresuje chociaż troszkę :)
OdpowiedzUsuńGreat content!
OdpowiedzUsuńRegards.
Neverpayful.com
Dziękuję za każdy komentarz :) Staram się odpowiadać na wszystkie wiadomości. Jeśli chcesz to obserwuj ;)